Czy Da Sie Odpoczywac Budujac Dom ?

odpoczynek... relaks... chwila dla siebie...

przy budowie domu tego zawsze jest jak na lekarstwo. nawet jeśli wybierzecie opcję budowania domu przy pomocy fachowców, to i tak nie unikniecie pracochłonnego i czasochłonnego  wybierania, umawiania, dyskutowania, omawiania i sprawdzania robót wykonanych przez waszych fachowców. jeśli zaś wybierzecie opcję samodzielnej pracy i budowy domu albo chociaż tej części robót, którą potraficie sami zrobić (jak w naszym przypadku) - to wtedy odpoczynek nawet nie przychodzi wam do głowy... ale... 

...odpoczynek jest możliwy, a nawet wskazany i, moim zdaniem, aby móc z niego skorzystać podejmując się budowy domu, potrzebna jest po prostu dobra organizacja.

chcę się z wami podzielić naszym systemem funkcjonowania (podejścia do tematu), który czuję, że działa i prowadzi do tego, że jednocześnie pracując na etacie i budując dom popołudniami, jesteśmy w stanie wygospodarować jeszcze chwilę na ODPOCZYNEK (choć nie jest łatwo). może dla jednych to oczywista oczywistość, ale mam nadzieję, że dla drugich będzie to przydatna informacja :) 

 

JAK BUDOWAĆ  / WYKAŃCZAĆ DOM SAMEMU

I JESZCZE CZASEM ODPOCZĄĆ!?

 

1. organizacja czasu to podstawa. postanowiliśmy, że skoro pracujemy normalnie na etacie od 8-16, to na budowie będziemy pracować od 16-21 i w wolne dni. po 21 wracamy do domu, by szykować się na kolejny dzień. nie ma siedzenia na budowie po nocy, bo nie chcemy "budować się" za cenę utraty snu, zdrowia i nerwów (jak wiadomo człowiek nie wyspany, to człowiek nerwowy).

2. organizacja jedzenia. postanowiliśmy, że skoro Gabi ma posiłki w przedszkolu, to nie musimy gotować obiadów w domu. nigdy wcześniej tak nie było, ale teraz jemy na mieście, bo nie ma czasu na robienie obiadów. a że oboje staramy się ostatnio jeść zdrowo, wybraliśmy catering z domowymi obiadami - w miarę możliwości :p

3. organizacja pracy. przyjęliśmy zasadę ciągłego planowania pracy. trzymamy się ogólnego planu (który pewnie każda budowa posiada i pewnie jest taki sam dla wszystkich). za to w niedzielę zawsze planujemy cały kolejny tydzień, ale też codziennie wieczorem planujemy kolejny dzień - bo na budowie wszystko się zmienia co 5 min. głównie: jedna osoba jest odpowiedzialna za planowanie i finanse - ale obowiązkowo dyskutujemy o każdym aspekcie wieczorem i dzielimy "sprawy do załatwienia" na pół, aby nie przeciążać jednej osoby. każdy z nas bierze co mu bliższe serca: ja załatwiam stolarza, Mr M załatwia obmiary drzwi wewnętrznych, ja szukam płytek, Mr M szuka kto polbruk położy itd.

4. priorytety. postanowiliśmy, iż mimo tego, że dom jest teraz priorytetem, bo w końcu nie mamy gdzie mieszkać - to inne rzeczy w życiu też są ważne i trzeba o tym pamiętać, by się nie zatracić. nie chcemy opuszczać imprez rodzinnych, rezygnować z wolontariatu w stowarzyszeniu przystanek niebo albo ja nie chcę przestać pisać bloga... dlatego ograniczyliśmy nasz udział w takich akcjach do minimum akceptowalnego: zawsze idziemy na imprezy rodzinne, bloguję dwa razy w tygodniu, a nie trzy, postuję dwa razy rzadziej na fb i nie zaglądam na IG codziennie (bo się teraz nie da, choć bardzo żałuję)... dlatego kiedy trzeba, budowa czeka... bo życie jest ważniejsze niż bloczki, ściany i kurz budowlany. jednocześnie przyznaję, że staramy się, aby te rzeczy w miarę możliwości wypadały w dzień wolny (o którym piszę poniżej).

5. jeden dzień w tygodniu wolny (minimum). postanowiliśmy (siłą przyzwyczajenia, rzeczy i naszych przekonań religijnych), że w jeden dzień w tygodniu NIGDY nie pracujemy. musiał to być dzień, w którym też nie pracujemy na etacie. wybraliśmy oczywiście sobotę, bo tak u nas było i będzie zawsze. taki reset jest totalnie magiczny. i  jeśli to kiedyś wypróbujecie, zrozumienie o czym mówię. żeby się waliło, paliło i nie wiem co: to ja nigdy w sobotę nic nie robię i koniec :)  i powiem szczerze, że jeszcze się nic nie spaliło i nie zawaliło... zawsze do niedzieli TO poczekało. wiem, że to tak szkoda całego dnia - no bo i tak mamy tylko dwa takie dni w tygodniu, kiedy możemy na budowie popracować porządnie od rana do wieczora. ale nie ma zmiłuj - odpoczynek musi kiedyś być i dla nas sobota jest idealna.

6. wyspanie. organizm niewyspany  nie myśli. dlatego postanowiliśmy, że wcześniej chodzimy spać (czego efektem jest zmniejszona ilość postów na blogu). ale postanowiliśmy także, że w niedzielę wysypiamy się normalnie (nie wstajemy z budzikiem o 6:00 rano jak co dzień). przecież w niedzielę, CAŁY dzień (od 10 do 21) i tak pracujemy na budowie, więc jak 2h dłużej pośpimy, to się świat nie zawali.

7. powolne wieczory. postanowiliśmy, że na wieczór zwalniamy. że po 21, kiedy Gabi już śpi, powoli kończymy dzień. czasami się nie da - owszem. za dużo rzeczy trzeba przedyskutować, policzyć, przemyśleć. jeszcze ogarnąć pokoje czy zabawki gabi. ale jeśli tylko się da, powoli sobie dyskutujemy, powoli liczymy, powoli myślimy... powoli...powoli...dajemy radę...

oczywiście, ten system pasuje nam, pasuje do naszego stylu życia, do naszego jednego dziecka w wieku 4 lat, które posiadamy. do naszego wymiaru pracy etatowej - do nas. bo mamy ekipę budowlaną na budowie, która pracuje i robi swoje w ciągu dnia, a my swoje wieczorami... i... nie chodzi o to, by każdy robił to samo. chodzi o to, żeby ODPOCZĄĆ. żeby o odpoczynku pomyśleć i  go zaplanować. chodzi o to, by nie zwariować. dlatego uważam, że nawet w tak intensywnym czasie, jaki teraz mamy, planowanie jest bardzo ważne, a planowanie odpoczynku - najważniejsze.

odpoczynek się należy!!!

dlatego też ostatnio zakupiłam relaksacyjne świece :) ale o tym w kolejnym poście...

 

a wy jak? planujecie odpoczynek?