Gładź Szpachlowa na Ścianach - Ile Kosztuje i Dlaczego Jej Nie Zrobiliśmy

wracam do tematów budowlanych. mam ich jeszcze kilka i cieszą się u was popularnością, więc będę jeszcze pisać o budowie, mimo tego, że już ona nas nie dotyczy. chcę wam dzisiaj przybliżyć temat gładzi szpachlowej. to ta ostatnia budowlana warstwa ścian przed ich gruntowaniem i malowaniem... no, to po kolei....

 

konstrukcja ścian w nowym domu

czy wiecie jak się buduje ściany w nowym budownictwie? ... no, najpierw murujemy ściany z bloczków, cegieł, czy co tam kto woli. potem je tynkujemy (zazwyczaj tynkiem układanym maszynowo), aby ściana dostała równych kątków i była w miarę gładka. kolejnym krokiem jest położenie gładzi szpachlowej, która wyrównuje ściany (podobno) idealnie i niweluje mankamenty. następnie ścianę gruntujemy i malujemy lub tapetujemy. generalnie trochę z tym roboty i to roboty brudnej, a nawet mokrej. jeśli ktoś z was kiedyś widział jak kładzie się tynki maszynowo w nowym budownictwie, to pewnie się przeraził :) masa tynkowa jest bardzo wilgotna, a na koniec wygładza się ją, lejąc wodę totalnie po wszystkich ścianach.... nic więc dziwnego, że potem dom musi długo, naprawdę długo i porządnie wyschnąć, zanim przejdziemy do kolejnych etapów budowlanych. natomiast gładzie gipsowe (te najbardziej popularne) to 'pyłowa' masakra. ich zacieranie, nawet przy użyciu tzw. żyrafy, jest bardzo pylące. jest to ręczna, bardzo pracochłonna i trudna robota, której najlepiej nie wykonywać samemu.

 

co to jest gładź szpachlowa ?

to masa tworzona na bazie gipsu i dodatków dolomitu, kredy i innych, która służy do wygładzania ścian wewnętrznych i zewnętrznych. można kupić gładź gotową lub gładź w proszku, którą trzeba samodzielnie rozrobić z wodą. stosuje się ją, aby ściany były gładkie jak pupa niemowlaka i domy były idealne...

 

jakie są rodzaje gładzi?

  1. gładź gipsowa - najpopularniejsza gładź z syntetycznego (sproszkowanego i lekko kremowego) gipsu lub naturalnego (gotowego i białego) gipsu. jest dość wytrzymała, dlatego stosuje się ją w budownictwie mieszkaniowym. można ją kłaść na powierzchniach (tynkach) cementowych, cementowo-wapiennych, płytach kartonowo-gipsowych, powierzchniach gipsowych oraz bezpośrednio na betonie. wymaga szlifowania, przez co praca z nią jest bardzo uciążliwa i wymaga doświadczenia. pył dostaje się dosłownie wszędzie.

  2. gładź wapienna - jest mniej popularna, ponieważ jej maksymalna grubość nie może przekroczyć 5mm, a przez to nie zawsze może niwelować dużych niedoskonałości ścian. głównym składnikiem tej gładzi jest wapno, dlatego może być stosowana do wygładzania tynków cementowych oraz cementowo-wapiennych. jest też dobrym podkładem pod farby akrylowe oraz lateksowe.

  3. gładź cementowa - jest bardzo wytrzymała, ponieważ jej utwardzaczem jest cement. jednak nie można nakładać jej grubiej niż 3 mm, przez co wymaga stosowania, czasem dwóch lub trzech - jej warstw, co zwiększa cenę robocizny. mimo świetnej wytrzymałości, nie jest ona tak gładka jak gładź gipsowa, pozostawiając jednak na ścianach niedoskonałości; ale nie wymaga szlifowania.

  4. gładź polimerowa - gładź polimerowa jest bardzo podobna w układaniu i wykończeniu do gładzi gipsowej. Również wymaga szlifowania, jest jednak bardziej elastyczna. dlatego stosuje się ją w pomieszczeniach narażonych na działanie wyższych temperatur lub ulegających małym ruchom konstrukcyjnym. można ją stosować w pomieszczeniach o większej wilgotności powietrza (kuchnia, łazienka). jest też odporna na uszkodzenia mechaniczne.

 

ile kosztuje gładź?

no właśnie! ile kosztuje takie wykończenie ściany... mogę wam podać tylko cenę za gładź gipsową, bo taką byliśmy zainteresowani, kiedy się budowaliśmy. oczywiście - co firma, to inna wycena, ale należy pamiętać, że ostateczną cenę kształtuje materiał (kupno gładzi gipsowej) oraz robocizna. 

materiał - ok. 4,5 zł/m2

robocizna - 17-20 zł/m2

gładź kładzie się na każdą ścianę (oprócz miejsc pod płytki / kafelki) i na wszystkie sufity (te skośne też). w naszym przypadku byłaby to, w sumie (liczona na szybko), powierzchnia wielkości = 850m2. mam jednak wrażenie, że tych m2 jest u nas jeszcze więcej. tak czy siak, przy takiej powierzchni dostalibyśmy zniżkę i za wszystko zapłacilibyśmy ok. 19 000zł brutto. to cena bardzo orientacyjna, bo nikt z nas dokładnie nie liczył powierzchni, ani z żadną z firm do końca nie przeprowadziliśmy rozmów... dlaczego?   bo nie zrobiliśmy gładzi...

 

dlaczego nie zrobiliśmy gładzi?

może was zaskoczę, ale nie zdecydowaliśmy się na zrobienie gładzi. stwierdziliśmy, że to bez sensu wydane 20 tyś złotych, które możemy wsadzić, np. w lepszą podłogę drewnianą do salonu.

po pierwsze - nie przekonują nas argumenty, że gładź idealnie wygładzi ściany, narożniki po tynkowaniu, a przy tym zniweluje inne niedoskonałości. mieszkaliśmy już w dwóch domach wykończonych gładzią. oglądaliśmy ściany zrobione przez profesjonalistów u naszych wielu budujących się sąsiadów i uznaliśmy, że żadne wykonanie nie jest idealne, a z tą gładkością jest naprawdę różnie. widziałam zarysowania, zmiany połysku, niedorobione kąty, a zwłaszcza łączenia ścian ze skosami, dające wiele do życzenia.  z moich obserwacji wynika, że nawet, jeśli ludzie nie wiadomo jak się będą starać, to i tak jest to ręczna robota i nie da się tego zrobić idealnie.  

ale za to wiedzieliśmy, że nasz tynkarz jest w stanie położyć tynk maszynowy (tą wcześniejszą warstwę) tak samo gładko jak gładź. mój brat pierwszy wykonał w ten sposób ściany w swoim domu (rok wcześniej) i mogliśmy na żywo zobaczyć jak to wyszło. okazuje się, że nie było prawie żadnej różnicy w gładkości ścian (już pomalowanych) między tym, co ma mój brat (czyli same tynki), tym co mają sąsiedzi (czyli wykończenia w gładzi), a tym, co pamiętaliśmy z poprzedniego domu (też wykończonego gładzią). nasz dom, czy domy sąsiadów - wykonywali różni wykonawcy, więc mogliśmy też porównać standardy ich kilku  i choć różniły się one od siebie, to żaden nie był o niebo lepszy od wykończenia ścian tylko tynkiem.

po drugie - nie przeszkadzają nam niedoskonałości na ścianach. prawda jest taka, że te drobne niedociągnięcia widzi się tylko na początku użytkowania domu i przy odbiorze robót. z czasem one po prostu są niewidoczne dla naszego oka. zasłaniane meblami, obrazami czy   tym, co jest w pokoju - nie przyciągają wzroku (jeśli są). dlatego łatwiej nam było podjąć decyzję o rezygnacji z gładzi, wiedząc, że nasze podejście jest właśnie takie. na szczęście nie musimy patrzeć na niedociągnięcia, bo ich prawie nie ma.

po trzecie - my malowaliśmy większość ścian na biało. wiadomo, że w oczach biel się rozlewa i, naprawdę, mniej widoczne są niedoskonałości , jeśli są. kolejny argument za tym, by się nie bać zrezygnować z gładzi. 

po czwarte - znaliśmy standard wykonania tynków na gładko proponowany przez naszego wykonawcę. mogliśmy go zobaczyć w domu mojego brata. znaliśmy wykonawcę, który się wcześniej tego podejmował i zrobił to dobrze. byliśmy pewni efektów.

po piąte - ja bardzo chciałam tę drewnianą podłogę :) i przeniesienie kosztów z budowlanki na wykończeniówkę w wysokości 20 tyś zł, to ogromna dotacja.

 

jak to wyszło w rzeczywistości?

w rzeczywistości wszyło tak, że pan tynkarz zrobił kawał rewelacyjnej roboty. bardzo się starał, przejmował i wygładzał (lizał) ściany na raz, żeby nie było widać łączeń. każda ściana jest równiutka i gładka. gorzej z niektórymi kątami, ale to nie jest przedmiotem tej rozprawy :) kiedy robił 90m2 sufitu w salonie i kuchni, stwierdził, że zacznie z samego rana, aby bez przerwy, do wieczora skończyć. nawet nie jedli niczego biedacy tego dnia. chcieli mieć pewność, że nie będzie łączeń na tym wielkim suficie. muszę powiedzieć, że wyszło im rewelacyjnie. sufity i duże ściany są gładkie i równe. przed malowaniem wymagały tylko lokalnego zaszpachlowania w kilku miejscach. w miejscach, gdzie albo były rysy i uderzenia zrobione w czasie budowy, albo sufit był  delikatnie chropowaty. było to takie drobne szpachlowanie powierzchni niewiększych niż  5cm x 5cm - kosmetologia.

najtrudniejsze dla nich były małe powierzchnie. prawdą jest, że małe pomieszczenia (jak nasza toaleta na dole), gdzie było ciasno i mało miejsca - wyszły gorzej. jedną ścianę tam trzeba było nawet w całości zaszpachlować; ale to jedyna taka ściana. inne dało się lokalnie i ręcznie wyprowadzić na gładko.  

ogólne wrażenie ścian jest bardzo dobre. nikt nigdy po wizualnych oględzinach   nie powiedziałby nam, że nie wykonaliśmy gładzi. przyznaję, są miejsca, które można by delikatnie wyrównać i powinny wyglądać lepiej (ale są to pojedyncze miejsca, a że tę kosmetologię robiliśmy sami, to była nasza decyzja, że one takie zostały- nie chciało nam się już).  tak że rezygnacja z gładzi jest naprawdę warta rozważenia. 

 

jak wyglądają ściany bez gładzi?

sami zobaczcie na zdjęciach. moim skromnym zdaniem - super :) trudno było zrobić zdjęcie z jakimś mankamentem. mamy białe ściany, więc też trudno było to wszystko uchwycić, ale starałam się jak mogłam. na szczęście mam też dwie czarne ściany. sfotografowałam je, bo na nich najwyraźniej widać, że ściany są naprawdę równe i gładkie. czarny - to trudny kolor. a nawet tutaj nie mam żadnych uwag.

 

czy warto robić gładź szpachlową?

jeśli znacie tak dobrego tynkarza jak my, który zgodzi się zrobić tynki na gładko pod malowanie - to moim zdaniem nie warto wydawać pieniędzy na gładź. można naprawdę przyoszczędzić. nikt nie mówi, że gładzie są konieczne. to dobra praktyka. ale niekonieczna. zastanówcie się nad tym, jeśli stoicie przed dylematem kładzenia tynków i gładzi.

 

buźka