Jak Olejować Deski Tarasowe

 

W tym poście pokażę Wam, w jaki sposób olejowaliśmy deskę tarasową, czyli: ile potrzeba warstw oleju, czym się go nakłada,  jak długo schnie oraz ile oleju zużyliśmy do naszego tarasu. Wiem, że zabieracie się za swoje tarasy, więc mam nadzieję, że nasze doświadczenia w tej materii pomogą Wam przewidzieć co Was czeka. Przypominam jednocześnie, że ten post jest kolejnym z serii o Budowie Tarasu. Do tej pory pisałam już o:

  1. Projekcie naszego tarasu (link do posta tutaj >>>);

  2. Wyborze desek tarasowych (link do posta tutaj >>>);

  3. Doborze wybarwienia deski tarasowej (link do posta tutaj>>>).

Jeśli więc nie znajdziecie odpowiedzi na niektóre pytania w tym poście, pewnie są one w poprzednich artykułach lub tych, które pojawią się później tj. >>sadzenie roślin na tarasie, >>koszt budowy tarasu, >>skończony taras, czyli efekt końcowy

 

 

JAK OLEJOWALIŚMY DESKI TARASOWE

 

| 1 |

 Przygotowania

Na początku przygotowaliśmy sobie miejsce (czytaj garaż) pod olejowanie desek. Pogoda była niepewna, a zapowiadało się na dłuższe schnięcie, więc wybraliśmy 'teren' zadaszony.

Po jednej stronie garażu leżała sterta surowych desek, na środku - stanowisko do ich olejowania, a po drugiej stronie - miejsce do odkładania desek już poolejowanych. 

Pod stanowiskiem do olejowania zabezpieczyliśmy podłogę przed ewentualnym poplamieniem, oj, przepraszam, przed oczywistym poplamieniem podłogi :) Wyłożyliśmy ją dużą plandeką i przykryliśmy kartonem. Aby nie trzeba było się schylać podczas olejowania, postawiliśmy sobie 3 robocze drewniane koziołki (tego typu >>>) , na których układaliśmy i obracaliśmy olejowane deski.

| 2 |

Olej

Jak już pisałam (w obszernym artykule o doborze koloru oleju tutaj >>>), wybraliśmy do zabezpieczenia desek olej Impredur Flüggera (taki >>>) w kolorze, który sama dobrałam z dwóch dostępnych u producenta odcieni: 3/4 części koloru U-810 (biały) + 1/4 części koloru U-812 (ciemny szary). Kolorów nie mieszałam sama. Z gotowej receptury Flüggera dla tych dwóch odcieni, przeliczyłam ilość dodawanych jednostek pigmentu, aby uzyskać nowy odcień. W ten sposób powstał kolor jasnej szarości. Oczywiście taki zabieg wykonujemy tylko na własną odpowiedzialność i Flügger wtedy nie ponosi odpowiedzialności za uzyskany efekt kolorystyczny. Jeśli jednak zapiszecie sobie recepturę, to nie będzie problemu z dokupieniem kolejnej puszki oleju w tym samy wybarwieniu (jeśli zabraknie lub przy odświeżaniu tarasu za jakieś czas).

Nasza córka z zapałem chciała nam pomagać, więc po otwarciu puszki - otrzymała zadanie dokładnego wymieszania jej zawartości, zanim przystąpiliśmy do działania. To konieczne, ponieważ pigment , kiedy jest nieużywany, oddziela się od oleju.

| 3 |

Pędzel

Nakładaliśmy olej na deskę przy pomocy pędzla. Oczywiście, że to nic odkrywczego. Dobrze nam się to sprawdziło, bo nakładanie oleju było szybkie, łatwe, a rozprowadzanie równomierne i do tego niebrudzące. Kupiliśmy szeroki pędzel Flüggera dopasowany do szerokości desek - model Wood Tex do drewna (link do produktu >>>). Dzięki swojej szerokości (100mm) sprawiał, że deskę olejowało się łatwiej (z mniejszą ilością machania ręką) i przy jednym przeciągnięciu pędzla pokrywało się całą szerokość deski. Oprócz tego byłam w szoku, że żaden włos nie wyszedł z pędzla przez okres kilkudniowego olejowania! Co jeszcze fajniejsze, te pędzle mają możliwość ich wieszania na krawędzi puszki. Super sprawa, bo dzięki temu pędzel nigdy nie wpadał mi do puszki z olejem, co zawsze mnie denerwowało, no bo przecież potem wszystko się brudzi, kapie i oblewa.

Sprzedam Wam jeszcze jeden fajny patent - na niemycie pędzli między olejowaniem (przy malowaniu jest podobnie). Jeśli zaczęliście malować czy olejować jednego dnia, a kończycie na drugi albo nawet czwarty dzień, to, teoretycznie, po każdym dniu powinniście myć pędzel. A przecież mycie oleju nie jest łatwe, a właściwie - prawie niemożliwe. Znowu, pozostawienie pędzla w wodzie sprawia, że metalowa część rdzewieje. Co więc najlepiej zrobić, by się nie narobić? Po prostu włożyć pędzel w woreczek śniadaniowy, zakręcić go szczelnie na pędzlu, i gotowe. Pędzel nie schnie, nie twardnieje i nie trzeba go myć na noc :) Nawet po kilku dniach, zwyczajnie - nadaje się do dalszej pracy. Zresztą, ten patent sprawdza się także przy wałkach malarskich, których nie znoszę myć :) 

| 4 |

Olejowanie

Olej to nie farba. Przy jego nakładaniu na deski nie chodzi o to, że im grubsza warstwa, tym lepsze krycie albo lepiej zabezpieczone drewno. Olejem się nie maluje, tylko się go nakłada, tak, by drewno nim nasiąkło do pełnego nasycenia. Dlatego ważnym jest, aby deski były suche i wysezonowane bez korozji biologicznej. Wtedy olej łatwiej wsiąka w ich powierzchnię i głębiej. Jeśli deska byłaby mokra (nasiąknięta wodą), wtedy absolutnie nie można olejować. W olejowaniu nie chodzi też o zasychanie powłoki na jego powierzchni. Drewno olejem po prostu się maksymalnie nasyca i wysycha w strukturze drewna. Więc wcale nie jest prawdą, że im go więcej, tym lepiej. Ma go być tyle na drewnie, ile deska potrzebuje, aby się nim nasycić. Nadmiar oleju zwyczajnie powoduje, że pozostaje on na powierzchni, deska się lepi i jest śliska. Dlatego aplikuje się go do momentu, aż widzimy, że drewno nie pije już oleju i pozostaje na powierzchni. Jeśli widzimy nadmiar, ściągamy go pędzlem.

Nasze deski były bardzo wyschnięte, bo, przez miesiąc czasu od dostarczenia, leżały w garażu (ciepłym), a oprócz tego przyjechały też już wysuszone. Jednak modrzew syberyjski jest twardym i gęstym drewnem, a do tego był ryflowany, więc olej nie wnikał w niego tak szybko, jak np. - w nieheblowane legary. Na spodnią część deski nakładaliśmy olej raz, ale dość obficie. Na górną powierzchnię nakładaliśmy olej dwa razy. W jakich odstępach czasowych? Zauważyliśmy, że wystarczyło zaolejować górę raz, potem dół też raz - i w tym czasie góra wsiąkała. Wtedy znowu obracaliśmy deskę, by właśnie doolejować górę drugi raz. Ile wtedy mijało czasu? Jakieś 5min. Ewentualny nadmiar oleju wycieraliśmy.

| 5 |

Boki deski

Olejowaliśmy też boki desek, a to przy okazji obracania ich; ale końcówek już nie, ponieważ i tak wymagały przycięcia przy montażu. Tym zajęła się nasza córka - już po docięciu desek  :) Nasz kochany pomagier :) Jest to etap często pomijany podczas montażu, a bardzo ważny. Pamiętajcie, olejujemy wszystko.

 
 

| 6 |

Suszenie

Zaolejowane deski kładliśmy na bok, układając je warstwami. Pomiędzy warstwami leżały listewki, aby deski mogły ostatecznie się wysuszyć i nie stykać ze sobą, i by był pomiędzy nimi przewiew (proszę zignorować poboczny bałaganik :) Takie listewki za parę złociszów możecie kupić w tartakach.

Zauważyliśmy też, że olej potrzebuje dobrych kilku dni (ok. 8-10 dni), aby przestał brudzić przy dotknięciu, czyli się utwardził. Przez ilość dodatkowego pigmentu, jaki sobie zamówiliśmy do oleju (zobacz po co - w poprzednim poście >>>), potrzebował on więcej czasu, niż się spodziewaliśmy. 


 

ILOŚĆ OLEJU

 

Pewnie jesteście ciekawi ile oleju zużyliśmy. Powiem tak: to wszystko zależy od Waszego drewna. Niestety, dokładnie nie możecie tego przewidzieć. Jeśli Wasze drewno jest miękkie, nieoheblowane i do tego mega suche, to olej będzie wsiąkał jak w gąbkę. Jeśli natomiast Wasza deska będzie twarda i gładka, wtedy zużyjecie mniej oleju. W pierwszym przypadku możecie nieco zmniejszyć ilość wchłaniania, chociażby, stosując jako podkład - najpierw Olej Gruntujący Wood Tex 01 (drugie zdjęcie poniżej), zanim użyjecie oleju docelowego. Tworzy on warstwę ochronną i sprawia, że zużyjecie nieco mniej właściwego oleju. Tak zrobiliśmy przy olejowaniu pergoli.

Inna sprawa, że możecie w każdej chwili podjechać do Flüggera i dokupić puszkę, jeśli Wam zabraknie. Te produkty dostępne są od ręki. A nie warto kupować na zapas, bo może zostać. My kupiliśmy na początku 4 puszki, aby potem dokupić jeszcze 2.

 

Mieliśmy do zabezpieczenia olejem 47m2 powierzchni legarów o przekroju 45x70mm i 61m2 (tj. 142m2 powierzchni olejowanej) i desek 24x140mm. Na to wszystko poszło 6 szt. trzylitrowych puszek oleju. Można więc powiedzieć, że

zużycie oleju Flüggera Impredur  to 10,5m2/1l, czy jak kto woli 0,1l/m2

(w naszym przypadku).

 

Pamiętajcie tylko, że legary olejowaliśmy obficie jeden raz z każdej strony; i tak samo spodnią powierzchnię deski, natomiast górną powierzchnię deski - doolejowaliśmy. Drugie olejowanie jednak wymagało użycia tylko 1/5 ilości oleju w stosunku do pierwszej warstwy, bo już nie było takiej nasiąkliwości. 


EFEKT KOŃCOWY

Tak wyglądają deseczki z bliska po olejowaniu, a przed położeniem ich na tarasie. 

Większość powierzchni deski jest idealnie pokryta jasną szarością. Ale są też miejsca, gdzie olej wsiąkał mniej i tutaj delikatnie widać jak prześwituje kolor deski, zlewający się z szarością. Wszystko dlatego, że mamy modrzew syberyjski (baaaardzo twardy i baaardzo gęsty) bezsęczny. Olej jest z zasady bezpowłokowy i widać przez niego słoje. Jeśli wasze deski będą z bardziej miękkiego drewna, kolor będzie zupełnie jednolity.

Tak czy siak, olej się spisał. Robi całą robotę także dekoracyjną. Jeśli chodzi o właściwości to mogliśmy już nie raz to sprawdzić, bo odkąd taras jest zrobiony, co drugi dzień leje niemiłosiernie a po deseczkach woda spływa jak po kaczce. Na serio nic nie wsiąka w deski. Tworzą sie takie zamknięte krople, a większość wody po prostu spływa.

Zobaczycie taras niedługo.

 

 

buźka