Kryzys Podczas Budowy Domu

kryzys, załamanie, brak inwencji twórczej, zmartwienie  - jest pewnikiem podczas budowy domu i przychodzi nagle i bez zapowiedzi. potem trzeba się podnieść i iść dalej :) czekałam, kiedy nastąpi on u nas i się doczekałam :( zaskoczył mnie jak mało kto w tym tygodniu... normalnie SZOK!

budowa to trudna sprawa: myślisz non stop, aranżujesz, planujesz, organizujesz, budujesz, wykańczasz, urządzasz, podejmujesz decyzje, od których nie ma odwrotu, odpowiedzialność wzrasta, a jeszcze do tego musisz kontrolować finanse. jesteś budowlańcem, projektantem wnętrz, projekt managerem, elektrykiem, handlowcem, mediatorem, planistą, inżynierem, majstrem i wróżbitą... jednocześnie :) nie dziwota, że po jakimś czasie zaczyna człowiek mieć tego dosyć... jest przemęczony, przesycony i brak mu inwencji twórczej.

u nas może nie jest aż tak źle, ale ten tydzień zdecydowanie nie jest naszym dobrym tygodniem. czuję zmęczenie, to pewne. trochę brak mi pomysłów na kilka pomieszczeń albo raczej czasu, by usiąść i spokojnie o nich pomyśleć. do tego na budowie jakoś zwolniło (w moim mniemaniu) i denerwuję się. tynkarze zaczęli tydzień po czasie, a moja ekipa, jakby się obija. mówię jakby, bo to tylko złudzenie, kiedy zaczyna się robić mniej spektakularne prace budowlane i postęp jest mniej widoczny. na moje nieszczęście, zarysowano nam drzwi zewnętrzne, które tak bardzo chroniłam i prosiłam, i prosiłam, i prosiłam, żeby na nie uważać. i jeszcze na koniec przydarzyły się nieprzewidziane wydatki, więc budżet na wykończenie domu się zmniejszył znacząco :( to ostatnie potrafi ostatecznie człowieka wybić z rytmu... chyba mnie dobiło najbardziej. bo nie mogę powiedzieć, że jestem przemęczona, z tego powodu, że własnoręcznie buduję dom i fizyczne zmęczenie mnie dopadło. to dopiero przed nami, kiedy zaczniemy wykańczanie domu. teraz jeszcze mam ten komfort, że robi ktoś coś za nas.

 

jak więc przeżyć kryzys podczas budowy domu?

1. pójść się wyspać porządnie. bez naładowanych fizycznych energii i tak nic nie zdziałasz.

2. wypisać sobie listę rzeczy/prac, które są do zrobienia do końca budowy.

3. podzielić listę na priorytety czasowe. co trzeba zrobić w tym tygodniu, a co w następnym, co za miesiąc i tak dalej.

4. naszkicować sobie harmonogram prac (oczywiście chodzi o aktualny, ten z początku budowy pewnie trochę w tym pomorze :) choć nie oszukujmy się, na budowie wszystko się zmienia i nowy plan jest potrzebny)

4. zacząć analizę od sprawdzenia budżetu i podziału budżetu na rzeczy: MUSZĄ BYĆ ZROBIONE, POWINNY BYĆ ZROBIONE, NA RAZIE DA SIĘ ŻYĆ BEZ, BĘDĄ DO ZROBIENIA W PRZYSZŁOŚCI oraz JAKBYM BYŁA MILIONEREM, TO BYM SE JESZCZE ZROBIŁA JACUZZI. aa,  i jeszcze wypisać sobie wersję ekonomiczną niektórych rzeczy (czyli co się da zrobić / kupić taniej, jak damy zamienniki, np. panele zamiast podłogi drewnianej)

5. znowu się wyspać :) 

6. porozmawiać z wykonawcą, kiedy widzisz budowę obecnie i myślisz, że nie jest dobrze (oczywiście bez opierdzielania), że martwisz się o wydatki, że zależy ci na jakości i staranności oraz że mają bardziej uważać (jak z tymi zarysowanymi drzwiami). najważniejszą  jednak sprawą jest - przekazać wykonawcy listę "MUSZĄ BYĆ ZROBIONE",  i że od tego mają zacząć.

7. rozpocząć działać wg priorytetów, po kolei i nie wszystko na raz :)

8. odpuścić sobie fakt, że wszystko będzie zrobione, kiedy się wprowadzisz. raczej pogodzić się z myślą, że pewnie nie będzie zrobionych tarasów czy płotu, kiedy będziesz mieszkać w domu już co najmniej pół roku :)

9. poczekać tydzień, żeby humor wrócił i świat będzie piękniejszy.

10. pamiętać, że i tak ostatecznie będziesz mieszkać w tym domu, więc wszystko jest kwestią czasu, a nie życia i śmierci !!! :)

 

co wy na to?

 

ps. proszę czytać porady z przymrużeniem oka - of course.